Ostatnimi czasy miałem lekki powrót do przeszłości i między innymi myślałem o czasach jak jeszcze dużo grałem w gry
I doszedłem to ciekawego wniosku. Ponad 90% czasu jaki spędziłem grając był spowodowany bo moi znajomi w nie grali.
Dosłownie prawie każdą grę grałem ponieważ ktoś mi ją polecił lub ktoś w nią grał
Na przełomie lat 23/24 kompletnie straciłem kontakt z większością ludzi z podbazy a z nikim z nowej klasy nie znalazłem wspólnej gry.
I tak o przestałem grać
W wakacje pojawił się wątek jednej gry.
Jednak to się utrzymało przez tydzień i przegraliśmy 10 godzin (codziennie po 2)
Jako że oni są dupowaci jeśli chodzi o inicjowanie akcji to się skonczyło
A ja znowu nie gram. Kilka razy próbowałem ale kończyło się na 30 minutach przechodzenia z gry na grę aż w końcu odpuszczałem.
Więc jedyne co się liczyło to aspekt społeczny. Dlatego lepiej przejść z akcjami na leprze czyli tworzenie filmów muzyki czy siłka. Jak nie będą chętni to raczej znajomość jest tylko przez gry(raczej wiesz jacy by tylko grali a jacy mogą chcieć się zmienić)
Generalnie ten post powstał żeby wyrzuć z siebie pewną myśl z nadzieją że komuś się przyda.